Sto bramek Wiktora Sawickiego
Mecz z Calisią Kalisz Pomorski, poza okazałym zwycięstwem Darłowian (8:1), zapisał się w historii także z jeszcze jednego ważnego powodu. To właśnie w tym meczu strzelając swoją drugą bramkę Wiktor Sawicki w ekspresowym tempie uzbierał 100 bramek dla Darłovii w meczach ligowych. Z tej okazji kapitan Darłovii odpowiedział na kilka pytań wspominając zarówno czasy swoich początków na piłkarskich boiskach, jak i obecny sezon ligowy.
Minęły trzy lata od momentu kiedy zdecydowałeś się na powrót do klubu w którym rozpocząłeś swoją przygodę z piłką. Pamiętasz swoje początki, jeszcze w drużynach młodzieżowych Darłovii ??
Wiktor Sawicki: Pamiętam, jak zaczynałem swoją przygodę z piłką w Darłowie, moim pierwszym Trenerem był Pan Stanisław Romańczuk. Jak wracam myślami do tamtego okresu, to za każdym razem mam uśmiech na twarzy. Pamiętam wszystkich z zespołu, mieliśmy naprawdę fajną mocną drużynę, paru zdolnych chłopaków, którzy mieli szansę na zawodowe granie, ale gdzieś tam zabrakło szczęścia lub zwyczajnie ktoś źle wybierał. Z tamtej drużyny najwyżej (1liga) zagrał Daniel Wólkiewicz - kawał piłkarza, Ja natomiast wtedy grałem na pozycji stopera, życie bywa przewrotne.
W drużynie seniorów Darłovii zadebiutowałeś 13 maja 2007 roku w wieku 16 lat w meczu wyjazdowym z Piastem Drzonowo w sezonie 2006/2007. Jak wspominasz tamte czasy, kiedy to trenerem drużyny był Marian Kuna ?
Wiktor Sawicki: To działo się tak szybko, mieliśmy trening (Juniorzy), przyszedł trener pierwszej drużyny, jak wspomniałeś Pan Marian Kuna i zaproponował naszemu Trenerowi Krzysztofowi Iwanowskiemu gierkę treningową Juniorzy na Seniorów. Najwidoczniej wypadłem dobrze, bo po tym treningu dostałem zaproszenie do drużyny Seniorów w której potem szybko zadebiutowałem. Już na pozycji Napastnika/Pomocnika.
W kolejnym sezonie występowałeś tylko w rundzie jesiennej notując dwa ligowe trafienia (z Orłem Łubowo oraz Drawą Drawsko Pomorskie), a także pucharowe z Leśnikiem / Rossą Manowo. Pamiętasz swoje pierwsze bramki dla Darłovii ? Co spowodowało, że na wiosnę zdecydowałeś się na grę w Sławie Sławno ?
Wiktor Sawicki: Pamiętam jak przez mgłę, to było dawno temu i chyba towarzyszył mi w tych chwilach stres bo nie mam zapisanej w pamięci żadnej bramki, zresztą były jak wspomniałeś tylko dwie hehe. Natomiast zmiana klubu była podyktowana chęcią dalszego rozwoju, na tamtą chwilę wydawało mi się to lepszym rozwiązaniem, trenowanie i granie na poziomie IV ligi w mocniejszym wtedy zespole.
W barwach Sławy Sławno występowałeś przez 2,5 roku grając na poziomie III i IV ligi pod wodzą takich trenerów jak Wojciech Meger, Andrzej Szygenda, Tomasz Zasada czy też Grzegorz Lewandowski. Jak wspominasz tamte czasy, kiedy to miałeś okazję wspólnej gry z m.in. z Mosesem Molongo, znanym z występów w 1 lidze w barwach Zagłębia Lubin ?
Wiktor Sawicki: Tak, spędziłem tam naprawdę fajne chwilę. Był to okres mojego dużego rozwoju w piłce seniorskiej. Mieliśmy naprawdę mocny zespół nie tylko „Mozi” był piłkarzem który pograł wyżej. Byli również zawodnicy którzy grali w młodzieżowych reprezentacji Polski w przeszłości m.in. Husejko, Feliński, ale też sporo zawodników z występami na szczeblu III i II ligowym. Zespół był odpowiednio zrównoważony, była młodość i doświadczenie.
Dobra gra w Sławie zaowocowała transferem do Gwardii Koszalin. Czym dla ciebie była gra w barwach koszalińskiego klubu ? Co sprawiło, że po rundzie jesiennej sezonu 2011/2012 trafiłeś do Pomorza Potęgowo ??
Wiktor Sawicki: Ze Sławna trafiłem do Gwardii po całym sezonie IV ligi. Miałem naprawdę dobry okres strzeliłem wtedy z tego co pamiętam 13-14 bramek. Gwardia to zespół w którym zawsze jest duża presja na wynik z każdej strony. W meczach i codziennym życiu w Koszalinie, bo na co dzień mieszkałem i studiowałem na Politechnice można było odczuć presje ze strony kibiców (trybun) na dobry wynik wtedy w III lidze. Uważam że to był dobry czas i miło wspominam mój pobyt w Koszalińskiej Gwardii. Poznałem naprawdę sporo ludzi w tym zawodników i ludzi wokół klubu z którymi mam bardzo dobry kontakt do dziś. A co sprawiło że odszedłem? To już wie tylko Trener Megier bo sytuacja była co najmniej dziwna dla mnie, dostawałem zaproszenia na testy od takich klubów jak Pogoń Szczecin, czy Lechia Gdańsk i gdy zdecydowałem się skorzystać z zaproszenia Resovii Rzeszów, wtedy II liga po powrocie usłyszałem, że mogę sobie dalej szukać klubu, był tylko tydzień do rozpoczęcia się rozgrywek. Sytuacja okazała się ciężka, na szczęście przy pomocy Łukasza Jarosiewicza z którym grałem w Gwardii przeniosłem się do Pomorza Potęgowo.
W drużynie z Potęgowa na szczeblu IV ligi byłeś jednym z liderów drużyny przyczyniając się do awansu o klasę wyżej. Na szczeblu III ligi nie zagrałeś jednak zbyt wielu spotkań w barwach Pomorza. Jak wspominasz okres gry w tym klubie i co wg Ciebie sprawiło, że w niedługim czasie drużyna praktycznie zniknęła z piłkarskiej mapy Polski?
Wiktor Sawicki: Przystanek Potęgowo wywołuję u mnie skrajne emocje, z jednej strony początek był naprawdę owocny, grałem wszystko, strzelałem bramki, byłem liczącym się młodym zawodnikiem w drużynie, zrobiliśmy awans. Sportowo było wszystko ok, nic nie zapowiadało tego co się za chwilę wydarzyło. Po pewnym okresie trener Cieślik przestał zwyczajnie na mnie stawiać, gry było coraz mniej, frustracja rosła, może niekiedy powiedziałem, lub zrobiłem za dużo i tak naprawdę zostałem odsunięty od I zespołu. Był nawet taki moment, że zespół wstawił się za mną i domagał się przywrócenia mnie do składu bo naprawdę mogłem pomóc drużynie - nie przyniosło to żadnego efektu. Pomorze zniknęło z mapy po tym jak wycofał się nasz sponsor, zaczęły się problemy finansowe, brak wypłat nawet do 6 miesięcy, których do dnia dzisiejszego nikt nie otrzymał. Rozdział zamknięty.
Kolejnym etapem była gra w Bałtyku Koszalin oraz Astrze Ustronie Morskie, w każdym z klubów spędzając jedną rundę. Jak z perspektywy czasu porównałbyś grę w trzecioligowcach z Koszalina oraz Ustronia Morskiego?
Wiktor Sawicki: Do zespołu z Ustronia przeniosłem się z Pomorza Potęgowo. Miałem wtedy przerwę 2-3 miesięczną od treningów po tej sytuacji z upadkiem Pomorza. Pobyt w Ustroniu był dla mnie swojego rodzaju powrotem do odpowiedniej dyspozycji z wcześniejszych czasów. Ustronie zamieniłem na Koszalin bo uważałem ze będzie to krok w przód mając na uwadze sprawy sportowe i organizacyjne. Namówił mnie do tego zresztą Trener Polakowski, który wtedy prowadził zespół Bałtyku Koszalin.
Kolejny sezon rozpocząłeś w barwach czwartoligowej Astry, by po kilku kolejkach zdecydować się na grę w Darłovii. Co sprawiło, że podjąłeś decyzję o zmianie IV ligi na rzecz Regionalnej Klasy Okręgowej ?
Wiktor Sawicki: Pod koniec rundy w Bałtyku doznałem pierwszej w życiu kontuzji mięśniowej podczas meczu z Lechią Gdańsk w Gdańsku. Znowu przerwa 2 miesiące, do Bałtyku byłem wypożyczony z Ustronia więc zapowiadał się powrót. Wróciłem, zagrałem jeden mecz i dostałem telefon od Trenera Polakowskiego, który objął funkcję Trenera i Prezesa Darłovii. Propozycja mnie zaciekawiła, zawsze uważałem, że w Darłowie powinna być piłka na minimum IV ligowym poziomie. Trener Polakowski miał fajny plan dla Klubu którego jestem wychowankiem i to zdecydowało o tym że zaangażowałem się w to co aktualnie staramy się ziścić, czyli awans do IV ligi dla Darłovii Darłowo.
Pierwszy sezon walki o ligowy awans w barwach Darłovii zakończył się zajęciem trzeciego miejsca w lidze za plecami Wieży Postomino oraz Saturna Mielno, a dla ciebie dorobkiem 25 bramek zdobytych w lidze. Osobisty sukces czy jednak porażka?
Wiktor Sawicki: Walka trwała do samego końca, może gdyby tych bramek było choćby o jedną więcej to już przy pierwszym podejściu udało by się wskoczyć o szczebel rozgrywek wyżej. Każda sytuacja nas czegoś uczy, a „co się odwlecze to nie uciecze”. Zrobiliśmy to rok później z pierwszego miejsca.
Pomimo wyrobionej marki ligowego snajpera zdecydowałeś się pozostać w Darłowie na kolejny sezon by pod batutą Łukasza Jarosiewicza wywalczyć ligowy awans. Jak wspominasz tamten okres i grę pod wodzą boiskowego partnera z Pomorza Potęgowo ??
Wiktor Sawicki: Tak, zostałem bo zależy mi na tym aby dać kibicom z Darłowa upragnioną IV ligę. Sam przy okazji strzelania bramek mam wielkie szczęście jak widzę uśmiechnięte twarze ludzi będących z klubem na dobre i złe. Okres pracy z Łukaszem wspominam miło, zaangażował się w pełni zresztą takim jest człowiekiem, oddaje serce temu co robi, wymaga dużo i dużo też daje. Nie ma półśrodków i wtedy właśnie potrzebna była taka osoba która złapie to wszystko za brzydko mówiąc „mordę”.
Od czterech sezonów regularnie jesteś najlepszym strzelcem Darłowian zdobywając swoją 100 bramkę w meczu z Calisią Kalisz Pomorski. Czym dla ciebie jest gra w Darłovii ? Nie żal decyzji o rezygnacji z występów na wyższym poziomie na rzecz gry w Klasie Okręgowej ?
Wiktor Sawicki: Gdzieś tam głęboko mam w sobie ambicje na to by pograć jeszcze na wyższym poziomie, bardzo bym chciał to zrealizować z koszulką Darłovii.
Najpiękniejsza bramka jaką zdobyłeś dla Darłovii ? Czy któryś z meczy w barwach Darłowian zapisał się szczególnie w twojej pamięci ?
Wiktor Sawicki: Specjalnej urody była chyba ta z Wałcza (Sezon 2016/2017). Roki zagrał długą piłkę, widziałem jak długo leci, ja przy sobie miałem tylko dwóch obrońców z Wałcza, wiedziałem że jak przyjmę to mogą mi ją za chwile zabrać. To był impuls, zdecydowałem się na uderzenie z przewrotki. Nie widziałem jak piłka dokładnie wpada do siatki, ale słyszałem ze właśnie tam się znalazła.
Który z trenerów miał największy wpływ na twój sportowy rozwój, bądź też któremu najwięcej zawdzięczasz ?
Wiktor Sawicki: Myślę ze każdy z Trenerów dał mi coś innego. Nie jestem w stanie tutaj wyszczególnić tylko jednej osoby, choć wydaje mi się że może delikatnie więcej dał mi Trener Grzegorz Lewandowski podczas gry w Sławie Sławno. Obdarzył mnie zaufaniem i zbudował u mnie pewność siebie, która napastnikowi jest bardzo potrzebna, co zaowocowało transferem do Gwardii.
Najlepszy piłkarz z którym wspólnie grałeś w jednej drużynie oraz najlepszy z którym przyszło ci się mierzyć na boisku ?
Wiktor Sawicki: W drużynie to chyba Dominik Husejko w formie, ciężko jest mi wskazać jedną osobę, bo było naprawdę sporo „piłkarzy” ale niech będzie że to właśnie „Husej”. A na boisku ? Antonio Colak obecnie TSG 1899 Hoffenheim, Ariel Borysiuk, i może Adam Frączczak - kawał napastnika.
Jaki wg Ciebie jest obecny potencjał drużyny prowadzonej przez Mateusza Kaźmierczaka ?
Wiktor Sawicki: Moim zadaniem potencjał jest duży, jestem spokojny o nasz cel gdy za sterami stoi Trener Kaźmierczak. Myślę ze środek tabeli IV ligi w tym momencie jest dla nas osiągalny.
Czym dla Ciebie jest opaska kapitana Darłovii, którą dzierżysz od poprzedniego sezonu ?
Wiktor Sawicki: Czuję się odpowiedzialny za drużynę i za cel jaki sobie postawiliśmy w szatni. Opaska jest dla mnie wyróżnieniem, Darłovia to klub który jest w moim sercu.
Jesteś obecnie, w opinii wielu, w najlepszym wieku dla piłkarza. Stawiasz przed sobą jeszcze jakieś piłkarskie wyzwania ?
Wiktor Sawicki: IV liga dla Darłovi Darłowo. A co będzie dalej to czas pokaże.
Czego życzyć "Savioli" ? Pamiętasz jeszcze kiedy przyległa do Ciebie ta ksywka ??
Wiktor Sawicki: Myślę że zdrowia, mi oraz całemu zespołowi który też ciężko pracuję na sukces Klubu i mój indywidualny, który objawia się kolejnymi trafieniami. Ksywka natomiast to chyba pochodna od nazwiska poprzez pozycję na boisku i w tamtym okresie indywidualne sukcesy Argentyńskiego „Savioli”. Czasy gimnazjum, młodość jest piękna.
Komentarze