„ Cierpliwość”.

„ Cierpliwość”.

„ Cierpliwość”.

Okazało się, niestety, że prezes Pomorzanina Sławoborze nie rzucał słów na wiatr. Jechał po wygraną i z wygraną wyjechał. Stara piłkarska prawda, tak zwany rytm meczowy okazał się przekleństwem naszej drużyny. Trzytygodniowa przerwa w rozgrywkach, spowodowana nierzetelnością kilku drużyn wyraźnie ukarała nas niespodziewaną i nieoczekiwaną porażką.

Głodni piłki darłowianie od pierwszego gwizdka sędziego rzucili się na pogromcę liderów. Sytuacje godne najlepszych stadionów mnożyły się pod bramka gości. Tak na dobrą sprawę cztery- pięć bramek w pierwszej połowie nikogo nie powinno zdziwić. A wpadło tylko raz, po strzale Sawickiego. Goście schowani za autobusem raz odważyli się na śmielszy atak i… zrobił się remis. Podobnie było w drugiej połowie. Dużo słabszej od pierwszej, ale z tym samym schematem wydarzeń boiskowych. Niezwykle skutecznie kontrujący Pomorzanie spuentowali mecz trzecią, zwycięska bramką w doliczonym czasie gry. Powróciły demony ze Starego Jarosławia i z Postomina.

Często w futbolu bywa tak, że jak się chce coś natychmiast, to … można się sparzyć. Dokładnie tak było w ostatnia sobotę. Bardzo chcieliśmy, już piekliśmy gąskę i nie poczekaliśmy, aż ostygnie. Zamiast powoli i systematycznie nękać słabszego przeciwnika, nasi chłopcy postanowili natychmiast i zaraz udowodnić swoja wyższość. No i mleko się wylało. Czasami tak bywa, że mecz piłkarski wymyka się wszelkim kanonom i drużyna słabsza schodzi z boiska w glorii zwycięzcy i pogromcy liderów. Że się powołam na sztandarowy przykład: Wembley. Drużyna piłkarsko dużo słabsza odniosła sukces, początkując złotą erę naszego futbolu.

Darłovia do tych rozgrywek przystąpiła w roli zdecydowanego faworyta. I jest nim w dalszym ciągu. Zgoda, czasami brakuje szczęścia czasami koncentracji, a przeciwnik ma akurat swój dzień konia. Ale to właśnie dzięki temu nasza kopana jest tak emocjonująca i nieprzewidywalna.

Smuci trochę nagła utrata skuteczności Artura Arturo Maciąga, ale nie wszyscy wiedzą, ze doznał on kontuzji, co niewątpliwie ma wpływ na jego dyspozycje. W tym meczu wystąpił na własną prośbę aby wspomóc chłopaków. Także zawodnicy linii defensywnych musza zachować koncentrację do końcowego gwizdka, bo przecież umiejętności im nie brak. Doliczony czas gry okazał się naszą zmorą i z Pomorzaninem, i z Błękitnymi. Także trzy bramki w Postominie i kwadrans do końca meczu okazały się niewystarczające.

W sobotę kolejny ważny mecz. Przyjeżdża do nas Saturn Mielno. Podobnie, jak większość Ligi gra „ po szkocku” czyli w kratkę. Ale o tym spotkaniu napiszę w kolejnej meczowej zajawce, w najbliższy czwartek. Jedno jest pewne: Saturn drużyną z kosmosu nie jest. Pewne jest także, że Darłovia ma potencjał, aby sobie, nam i gościom to udowodnić.

A.R.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości