Falstart Darłovii

Falstart Darłovii

Okres przerwy zimowej w czasie której w Darłovii doszło do sporych zmian zarówno od strony organizacyjnej jak i kadrowej sprawił, że do meczu inaugurującego rozgrywki w rundzie wiosennej podopieczni Pawła Waleszczyka przystępowali pełni nadziei i optymizmu. W porównaniu do rundy jesiennej w szeregach Darłowian pojawiło się kilku nowych zawodników, a trzech z nich: Paweł Waleszczyk, Brazylijczyk Melo oraz Tomasz Szopiński rozpoczęli spotkanie w wyjściowym składzie.

Pierwsze minuty spotkania należały do gospodarzy, którzy próbowali wykorzystać atut własnego boiska, które mocno utrudniało grę kombinacyjną i wysokim pressingiem starali się jak najbliżej bramki Śliwińskiego odebrać rywalowi piłkę. Taki obraz wrysował się w pierwszy kwadrans gry. Efektem tego kilka groźnych akcji ze strony zawodników z Białogórzyna, ale jednocześnie żadna z nich nie zakończyła się celnym uderzeniem na bramkę Śliwińskiego. Początkowa, chaotyczna gra w wykonaniu gości, zaczęła nabierać kształtu po 20 minutach, w wyniku czego Darłowianie kilkakrotnie zdołali zawiązać składne akcje w pobliżu pola karnego rywala i poważnie mu zagrozić. Najlepszą okazję do zdobycia prowadzenia miał Melo, który po podaniu Sawy zdołał przeciąć tor lotu piłki na 5 metrze, ale uczynił to niedokładnie i piłka minęła bramkę przeciwnika. Napastnik Darłovii zrehabilitował się kilka minut później, kiedy to po podaniu Waleszczyka znalazł się sam przed bramkarzem i pewnie go pokonał posyłając piłkę w lewy róg bramki. W kolejnych minutach Darłowianie prezentowali się lepiej od przeciwnika, ale pomimo kilku groźnych akcji oraz dużej liczby stałych fragmentów gry nie zdołali podwyższyć swojego prowadzenia, tym samym kończąc pierwszą odsłonę spotkania przy jednobramkowym prowadzeniu.

Druga część spotkania rozpoczęła się od spokojnej gry Darłowian oraz wymuszonej zmiany Pawła Waleszczyka, za którego na boisku pojawił się Paweł Wojciechowski. Początkowo mecz wydawał się być pod kontrolą Darłowian, ale wystarczyła jedna akcja na skraju pola karnego, niepotrzebny wślizg Krawczyka oraz cwaniactwo zawodnika z Białogórzyna, aby gospodarze wywalczyli rzut karny, który na bramkę zamienił Gan. Przyjezdni nie zdołali odpowiedzieć w jakikolwiek sposób, a już musieli drugii raz wyciągać piłkę z siatki. Strata piłki na własnej połowie, a następnie desperackie dośrodkowanie spod linii końcowej niespodziewanie zakończyło się bramką strzeloną przez Pawła Krawczyka, który podczas próby wybicia piłki głową na rzut rożny trafił idealnie w krótki róg bramki strzeżonej przez Śliwińskiego. Po zdobyciu drugiej bramki zawodnicy z Białogórzyna zagęścili swoje szyki obronne, co utrudniało Darłowianom rozegranie składnej akcji, a notoryczne faule całkowicie wybijały gości z rytmu, zmuszając ich do grania długich piłek w pole karne. Kilka z takich sytuacji było bliskich powodzenia, a najbliżej strzał Hinca z rzutu wolnego, ale nie zmieniało to faktu, że to miejscowi kontrolowali przebieg gry, dodatkowo kilkakrotnie groźnie kontrując, co mogło zakończyć się podwyższeniem prowadzenia. Taki obraz meczu utrzymywał się do ostatnich minut regulaminowego czasu i było jasne, że któraś ze stron w końcu zdoła umieścić ponownie piłkę w siatce. Niestety dokonali tego gospodarze. Złe dośrodkowanie Wojciechowskiego z rzutu rożnego, a następnie brak agresywnego wejścia w przeciwnika sprawiło, że miejscowi wyszli z przewagą i jak po sznurku rozegrali całą akcję ostatecznie pakując piłkę do siatki z najbliższej odległości za sprawą Ciemnego. W doliczonym czasie gry zarówno jedna jak i druga drużyna miała swoje okazje podbramkowe, ale nie przyniosły już one zmiany rezultatu.

Podsumowując poczynania Darłowian w tym meczu ciężko znaleźć pozytywne aspekty. Dostosowanie stylu gry do niżej notowanego rywala przyniosło opłakane skutki i pokazało, że każde spotkanie na boisku rywala bez narzucenia własnego stylu za każdym razem może przynieść podobny efekt końcowy jak mecz w Białogórzynie. Jedyni Darłowiacy, którzy pokazali pełnię swoich możliwości, to grupa 20-30 kibiców, którzy od pierwszej do ostatniej minuty wspierali dopingiem swoją drużynę i za to należą im się wielkie brawa oraz podziękowania. A piłkarze pokazali klasyczny sprinterski falstart, jednocześnie pokazując, że czeka ich jeszcze dużo ciężkiej pracy, aby gra wyglądała na miarę oczekiwań zarówno kibiców jak i ich samych.

Bramki:

0 : 1 - Melo - 30 minuta

1 : 1 - Gan - rzut karny - 55 minuta

2 : 1 - Paweł Krawczyk - bramka samobójcza - 60 minuta

3 : 1 - Ciemny - 85 minuta

Skład Darłovii: Śliwiński - Dudek, Hajman, Krawczyk P., Szopiński - Hinc (80' Łańko) , Załoga, Popiołek (60' Ryfa), Sawa - Waleszczyk (50' Wojciechowski) - Melo

Żółte kartki: Dudek, Popiołek, Wojciechowski, Łańko, Hajman

Czerwona kartka: Dudek (za dwie żółte kartki) - 89 minuta

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości