Kolejna kolejka poza nami.
Derby z Czarnowem dla KS KRUSZYWO. Mamy trzy punkty na koncie, po bardzo ciężkim i dramatycznym meczu. Piłkarze Kruszywa pokazali wielki hart ducha i charakter i naprawdę tym razem zostawili swoje serducha na boisku.
Na spotkanie wyjazdowe z Czarnowem przyjechaliśmy bardzo zmotywowani i z wielką wolą zwycięstwa. Gra a przede wszystkim wyniki od jakiegoś czasu znacznie się poprawiły, co po ostatniej kolejce pozowliło na trochę oddechu i ucieczkę od strefy zagrożonej spadkiem. Początek jak zwykle dość "badawczy" zarówno Kruszywo jak i Czarni nie chcieli sobie najwyraźniej zrobić krzywdy, choć wiecwj z gry, wydawało się, mieli gospodarze. Nasi Chłopcy od czasu do czasu przeprowadzali bardzo groźne kontry i jedynie ofiarność obrońców lub brak koncentracji w ataku nie pozwolił nam objąć prowadzenia w tym spotkaniu. Udane nasze akcje i na szczęscie brak skuteczności i pomysłu w wyprowadzaniu ataków przez Czarnych dały przekonanie, że to my powinniśmy prowadzić grę i jak najszybciej doprowadzic do prowadzenia. Itak się stało, szybka akcja kilka podań z przodu, piłka trafia do Siwego któremu pozostał jeden obrońca przed bramką. W swoim stylu piłkarz Czarnowa wkręcony w ziemię i to dosownie, a na domiar tego pomaga sobie w obronie ręką, a że akcja działa się już w polu karnym gospodarzy sędzia nie mógł wskazać nic innego jak "wapno". Dop piłki podchodzi nasz Kapitan Tomek Kobita i ze stoickim spokojem umieszcza piłkę w siatce. mamy upragnione prowadzenie. była to 28 minuta spotkania. Teraz nie pozostaje nic innego jak docisnąć i podwyższyć wynik dla ogólnego spokoju i rozbicia przeciwnika. Niestety wynik zadziałał bardzo rozprężajaco na naszą ekipę. Oddaliśmy pole gry przeciwnikowi i jedynie ofiarność obrońców i skuteczna gra Mateusza w bramce pozwoliła na spokojne dowiezienie wyniku do końca pierwszej połowy.
Na drugą wycjodzimy z jedną zmianą. Za Maćka Duchnowskiego wchodzi Daniel Kapusta mający za zadanie porozrywanie i przepędzenie trochę obrońców na skrzydle. Sam wtedy nie wiedział, że boisko trochę to zweryfikuje a za zadanie będzie miał wyjście do szybkiej kontry jako nasz szpica. Początek taki jak całego spotkania. Czarnowo atakuje, prubując rozegrać atak pozycyjny, my gramy z kontry od czasu do czasu przesuwamy grę do środka boiska. Taka walka o każdy centymetr trwa do 70 minuty i wtedy mamy duży kłopot. Kontuzji podczas starcia z rywalem nabawia się Marcin Lipiński. Musi opuścić boisko, a jego miejsce zajmuje ostatni z gotowych w pełni do gry Łukasz Magdziak. Teraz mamy bardzo ograniczone pole manewru. Zespół podświadomie cofnął się do bardzo głębokiej defensywy. Taka gra bez piłki niestety powoduje szybką utratę sił, to widac bardzo po naszych piłkarzach. Na boisku trener dokonuje roszad i co bardziej wytrzymali zawodnicy zabezpieczają oba skrzydła gdzie wychodzi największe niebezpieczeństwo. Świetnie po raz kolejny w bramce spisuje się Mateusz Filipiak. Od czasu do czasu próbujemy się odgryźć a swoje szanse mieli Kacper Magdziak i Daniel Kapusta ale w końcowych fazach akcji najwyraźniej brakowało sił bo strzały były wyłapywane przez bramkarza gospodarzy bez większych problemów. W końcówce meczu dołożyliśmy sobie jeszcze jeden kłopot, bo drugą żółtą i w konsekwencji czerowną dostał Tomek Sarnecki. ostatnie 5-6 minut przypominało przysłowiową "Częstochowę" i tym większe gratulacje za ofiarność i wytrzymanie do ostatniego gwizdka. Bardzo cenne zwycięstwo na wyjeździe. Odskakujemy rywalom z dołu na kilka punktów i ze spokojem oczekujemy na mecz z Raculą.
Po meczu okazało się, że zwycięstwo okupiliśmy bardzo mocno. Marcin niestety ma nogę w gipsie. Mamy nadzieję, że absencja będzie bardzo krótka bo wypado nam badzo ważne ogniwo w drużynie.
Cały Zespół i Sztab Szkoleniowy życzą "Lipie" szybkiego powrotu do zdrowia!