Niestety nie za bardzo dopasowaliśmy się piłkarsko do dnia i akcji pomocy Kamilowi w Starym Raduszcu. Kolejny rywal choć jest wiceliderem w tabeli, był absolutnie w naszym zasięgu, co w większości pokazywało boisko. Na domiar okazało się, że rywal przyjechał w niepełnym składzie personalnym i był zmuszony do gry w "10".
Źle się to dla nas wszystko zaczęło, w 10 minucie bład krycia zawodnik drużyny przeciwnej ucieka i ... dostaje kosę niestety w polu karnym. Mimo, że Piotr był bliski wyciągnięcia tej "11" wynik brzmiał 0:1. Nie obudziło nas to ani na chwilę coprawda gra z naszej strony zrobiła się bardziej płynna ale nie naszą to było zasługą a tym że Hamar wycofał się na swoją połowę i kłuł nas niemiłosiernie swoimi kontrami. Dwie takie kontry zostały zatrzymane w pobliżu pola karnego faulami. Tego dnia faul w pobliżu pola karnego był równy ze stratą bramki. Dwa wolne pierwszy z 24 minuty i drugi z 25 minuty!! weszły tam gdzie sonbie tego nie życzyliśmy. Dwa kolejne gole, które były wypadkową bardzo słabej dyspozycji naszej defensywy i niestety złego ustawienia muru. W takich wypadkach, kiedy nie ma nic do stracenia, widać dopiero hart ducha drużyny. Faktem stało się to że rozpoczęliśmy grę szybszą z większą kontrolą nad tym spotkaniem. Niewątpliwie jest to efekt głębokiej defensywy Hamaru, ale to równiez należy umieć wykorzystać. W końcowym kwadransie pierwszej połowy wszystko zaczęło się zmieniać. Hamar już nie przebijał się tak łatwo przez środek a i nasze akcje zaczynały stwarzać realne zagrożenie pod bramką przyjednych. Po jednej z takich akcji piłke przy bocznej lini przejął Bartosz Zaborowicz ograł jednego z przeciwników i dograł dokładną piłkę do kapitana Tomka Kobity. Temu nie pozostało juz nic innego jak tylko zmniejszyć rozmiary porażki.
Druga połowa zaczęła się zdecydowanie lepiej od pierwszej. poukładaliśmy grę i zaczęliśmy systematycznie i regularnie zdobywać przewagę. Po kolejnej akcji indywidualne wkrętki Kacpra Magdziaka i tym razem przeciwnik wycina naszego piłkarza. Sędzia pokazuje wapno, Tomek Kobita podchodzi i ... niestety bramkarz wyciągnięty broni strzał. Dalej 1:3 ale nie poddajemy się ponownie próbujemy zniwelować straty. Kolejna akcja ... aut na wysokości pola karnego Hamaru, wyrzuca Adam Drezin (ekspert od niezłych i dalekich wyrzutów) a Tomek drugi raz wpisuje się pięknym strzałem na listę. 2:3 na tablicy wyników. W końcu ich mamy teraz jedynie cierpliwie dobić ... a była to 64 minuta meczu. Czasu sporo.
Na tym mógłbym zakończyć naszą relację. Kolejne błędy naszej obrony, bałagan na boisku, brak precyzji i konsekwencjiszybka kontra Hamaru 73 minuta niestety 2:4. Został kwadrans gry plus to co doliczy sędzia. Ponownie zryw Marcin Lipiński w poprzeczkę z głowy a Duchu wykorzystuje zamieszanie i ponownie łapiemy kontakt 3:4. Co udawało się z przodu, ginęło z tyłu. Defensywy brak, a piłkarze Hamaru wygrywają prawie wszystkie pojedynki jeden na jeden z obrońcami. W końcówce kilka udanych interwencji Keepera ratuje nas przed utratą paru goli. Niestety na krótko81 minuta i 90 minuta to dwa błędy naszego stopera. Najpierw podaje piłkę do napastnika Gości a później prokuruje kolejnego karnego. Końcowy wynik to 3:6.
Nie stało by się nic strasznego gdyby taki wynik pokazał się na koniec meczu z drugą drużyną w tabeli. Warunkiem musiałoby być jednak to że meczu nie oglądamy na żywo. Ci jednak co widzieli, grali, kibicowali wiedzą, że była to ogromna szansa na punkty, takie przysłowiowe "6 oczek". Teraz nie pozostaje nic innego jak życzyć Hamarowi zwycięstw, a my musimy zrobić swoje w kolejnych meczach. Tym razem uciekamy od spotkań z rywalamiz górnej częsci tabeli, więc MUSIMY zacząć kompletować to co nam się należy...