W zaległym meczu z 19 kolejki nasza drużna na własnym boisku mierzyła się z Łężcami i każdy kibic,który dogłębnie śledzi piłkarską klasę B wiedział dokładnie czym jest stawka tego spotkania dla drużyny gości...zwycięstwo dałoby im przepustkę do A klasy,a każdy inny wynik spowodowałby,że sytuacja znacznie by się skomplikowała.
Unia do tego przystąpiła w mocno okrojonym składzie,ale ku zaskoczeniu wielu od początku prezentowała się naprawdę godnie i nie przyniosła,żadnego wstydu.Już w pierwszej fazie meczu mogliśmy objąć prowadzenie,kiedy po zagraniu piłki w pole karne Patryk Moj minął dwóch graczy z Łężec i niestety nieczysto trafił w piłkę.
Chwilę później Marek Kupka posyła długie zagranie do wychodzącego Patryka Moja,ten zostaje faulowany w polu karnym i sędzia nie ma wątpliwości i dyktuje rzut karny..Niestety,ale tym razem Tomek Macoch myli się i bramkarz rywali wyczuwa intencje naszego strzelca nadal remis.
Dokładnie dwie minuty później pod prawdziwym bombardowaniem bramki Łężec ponownie Patryk Moj otrzymuje mocne zagranie i wychodzi na czystą pozycję jednak piłka po jego trafieniu trafia w poprzeczkę.
Przyjezdni dużo atakowali z kontry i także mieli swoje okazję,a pierwszą z nich po fatalnych błędach naszych graczy wykorzystali bezlitośnie i objęli prowadzenie.
Unia nie straciła równowagi i starała się odpowiedzieć,ale zazwyczaj brakowało dokładności i celności w naszym wykonaniu,a szkoda,bo stworzyliśmy kilka ładnych akcji po którym powinny paść gole.
Drużyna z Łężec czekała na swoje momenty i praktycznie po kopii akcji z pierwszej bramki..podwyższyli wynik na 0-2,kiedy po dośrodkowaniu piłki w pole karne zostawiliśmy dużo swobody graczowi z Leżec,a ten bez żadnych problem strzałem głową pokonuje Mariusza Kupkę.
Na nic się zdały nasze akcje...mimo dwubramkowej straty nie poddaliśmy się,szukając gry bocznymi sektorami boiska..kilka stałych fragmentów gry czy to rzuty wolne,czy też rzuty rożne,ale tak jak pisałem powyżej brakowało poprawnego wykończenia.
Na nasze nieszczęście goście postawili nas w jeszcze trudniejszej sytuacji i zdobyli trzeciego gola po tym jak niefrasobliwie zachowali się nasi gracze,a gracz rywali oddał strzał z dystansu.
W końcówce pierwszej połowy przeprowadziliśmy znakomitą akcję,których na co dzień nie oglądamy w naszym wykonaniu..Patryk Moj przedostał się z piłką do prawej strony i świetnie wypatrzył wchodzącego ze środka Tomka Macocha,do którego wycofał piłkę,a ten drugi oddał bardzo ładny strzał,który pokonał bramkarza 3-1.
Taki też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa tego meczu..
W drugiej części to moc nieudolności szczególnie w wykonaniu przyjezdnych,którzy stworzyli tyle sytuacji,że ciężko było to zliczyć..sytuacje,sytuacjami,ale żadna z nich nie została wykorzystana,a piłka nawet z 3-5 m nie była w stanie znaleźć się w bramce Mariusza Kupki...
Unia grała od 63 minuty w osłabieniu,bo boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Marek Kupka,a trener dysponował tego dnia tylko gołą jedenastką...i nawet grając w przewadze przyjezdni nie byli w stanie podwyższyć wyniku.
Nasza drużyna stworzyła kilka okazji,ale wszystko to na marne,bo zazwyczaj musieliśmy się bronić i cofać na własną połowę..Ostatni kwadrans to zdecydowana dominacja Łężec i tylko fakt,że bramka była jak zaczarowana uratował nas przed katastrofą i mecz zakończył się wynikiem 1-3.
Cóż tym zwycięstwem drużyna z Łężec prawdopodobnie awansowała do A klasy,ale Unia dziś zagrała dobre zawody i nie przyniosła pod żadnym względem wstydu..zabrakło siły na to,aby powalczyć o godny dla nas wynik,ale i tak można mieć pozytywne wrażenia po tym spotkaniu.
Wszystkim,którzy przybyli na ten mecz i walczyli mówię WIELKIE DZIĘKI!
Za tydzień w sobotę na własnym boisku zagramy z Gościęcinem - Więcej niebawem w zapowiedzi...
UNIA 1-3 ŁĘŻCE.