Nasi ciężko walczący zawodnicy w ostatni weekend ulegli Traperowi Chichy 1:3. Honorową bramkę dla naszej drużyny zdobył Marcin Sokołowski w 51 minucie z rzutu karnego.
Bardzo trudny okazał się dla nas niedzielny pojedynek. Kiedy przez pierwsze 20 minut wyraźnie przeważaliśmy, byliśmy pewni łatwego zwycięstwa. Rzeczywistość okazała się inna. Po tym krótkim czasie zaczęliśmy tracić siły i poziom naszej gry znacznie pogroszył się. Przewagę zdobyli goście, co potwierdzili bramką w 35 minucie. Zmotywowani zaistniałą sytuacją, ruszyliśmy do ataku, jednak zabrakło nam skuteczności i do szatni zeszliśmy z wynikiem 0:1.
Po krótkim odpoczynku po raz kolejny zaczęliśmy grać defensywnie, ale los nam nie sprzyjał i żaden z naszych zawodników nie potrafił skierować piłki wprost do siatki. Wszystko zmieniło się, kiedy w 51 minucie arbiter podyktował jedenastkę i do piłki podszedł Marcin Sokołowski. Chwila skupienia i niepokoju – udało się! Remis. Nasze nadzieje na wygraną wzrosły, jednak rywale szybko sprowadzili nas na ziemię. 3 minuty później po raz kolejny wyszli na prowadzenie. To wtedy wśród kibiców wybuchnął wielki sprzeciw, ponieważ ich zdaniem gol nie powinien zostać uznany. Nieco zniechęceni i zdenerwowani zaczęliśmy od środka. Wiele razy zbliżaliśmy się do bramki przeciwników, jednak wciąż bez efektu. Za to jedenastka z Chich była aż zbyt skuteczna – w 67. minucie strzeliła nam kolejną bramkę. Teraz mieliśmy świadomość, że ciężko będzie ich dogonić, jednak wizja przegranej nas nie uszczęśliwiała. Nie poddaliśmy się bez walki i raz za razem wybiegaliśmy na połowę przyjezdnych. Do końca spotkania wiele razy wszyscy zgromadzeni wokół boiska wstrzymywali oddech, jednak ani razu nie wybrzmiał okrzyk radości z powodu zdobycia kontaktowego gola. Jak mogliśmy zauważyć w niedzielę, niewykorzystane sytuacje się mszczą, a karma nie jest tylko zwykłym przesądem, zawsze wraca.