Sobota 25 kwietnia godz. 17:00 na swoim obiekcie Juwenia gości Chrobrego Drzeńsko – ostatnią drużynę w tabeli. Początek spotkania taki sobie – prawie jak na ringu bokserskim, tuż po pierwszym gongu – najpierw nieśmiałe badanie możliwości przeciwnika i diagnoza – no to jedziemy z nimi!!! Goście grają wysoko ustawioną obroną – wrzucamy piłki za plecy obrońców. Na początku nie wychodzi – napastnicy Juwenii zaliczają kilka sytuacji ze „spalonym”, bądź broniący bramki Chrobrego Mirek Krasiński (nota bene dawniej zawodnik Juwenii) zdąża z interwencją.
11' – wrzutka za plecy obrońców (ze środka boiska) bodajże w wykonaniu Adama Rochy – do piłki dopada pierwszy Marek Lipski – techniczne uderzenie - „lobik” - nad wychodzącym z bramki Mirkiem i mamy 1:0.
19' – Marek Lipski lobikiem wrzuca za plecy obrońców Chrobrego – Szymon posyła piłkę do bramki obok wychodzącego Mirka 2:0.
21' – indywidualna akcja Szymona – Szymon rusza z piłką z naszej połowy – zawodników drużyny przeciwnej mija jak tyczki slalomowe – wpada w pole karne i posyła piłkę do bramki obok wychodzącego Mirka 3:0.
Juwenia gra wręcz koncertowo – Chrobry w tym momencie powinien pokornie klęknąć i tylko liczyć piłki wpadające do ich bramki.
Tylko... że jakoś tej pokory ze sobą nie przywieźli – jeszcze pod koniec pierwszej połowy zagrozili naszej bramce – na szczęście bezskutecznie, ale było naprawdę ciepło... (m.in. Kuszti głową wybił piłkę stojąc na linii bramkowej).
Pierwszy kwadrans drugiej połowy wyglądał jeszcze całkiem nieźle w wykonaniu Juwenii, tylko, że nic już nie chciało wpaść do bramki przeciwnika.
Mija 60' spotkania – Juwenia traci cały animusz - natomiast goście łapią „drugi oddech” i zaczynają grać zupełnie na poważnie.
70' – rzut rożny – błąd w kryciu – napastnik Chrobrego pakuje piłkę głową do naszej bramki 3:1.
75' – rzut wolny z oko 30m – piękny strzał pod poprzeczkę – nasz goalkeeper bez szans i robi się 3:2.(tylko).
Ostatni kwadrans tego spotkania to był prawdziwa katorga zarówno dla Juwenii jak i jej kibiców. Główny arbiter tego spotkania dolicza jeszcze 4 minuty do regulaminowego czasu – na szczęście przetrwaliśmy i 3 punkty zostały w Boczowie.
Yanus